Co może wycisnąć pradziadkom i dziadkom łzę z ich oczu ? To proste: piosenki, życzenia i prezenty najukochańszych wnucząt. Tak było w Zespole w Kopnicy w ostatni piątek, gdzie w oddziale przedszkolnym „B” pojawili się najwięksi fani wnucząt i prawnucząt. Dostojni seniorzy zjechali się z różnych stron Polski. Najpierw byli odbiorcami piosenek i wierszyków. Później rzęsistymi brawami nagrodzili najmłodszych potomków za odważne tańce. Na końcu odebrali przygotowane własnoręcznie przez dzieci prezenty: zakładki do książek dla babć, dla dziadków breloczki z samochodami i dla wszystkich kwiatki i laurki.
Później już razem tworząc wielopokoleniową rodzinę przystąpiono do biesiady, w której największym wzięciem cieszyły się wypieki pysznych ciast, w które włączył się sam Pan Sołtys z Kopnicy.
Na pytanie za co kochają swoją babcię i dziadka najmłodsi nie mówili o kupowanych im ciągle prezentach, nie o lodach przy każdym spacerze i nie o modnych ubraniach, które na każdy kaprys dziecka są im dostarczane. Darzą ich miłością ,bo zawsze babcia ma dla nich czas, bezinteresownie przytuli i pocałuje, a dziadek nauczy grać w piłkę, pojedzie z najmłodszym z rodu samochodem na wycieczkę do miasta. I nigdzie się tak nie śpi, jak w gościnie u dziadków, a ci jeśli się trochę popsoci , nigdy nie krzykną i szybko zapomną.
A wnuki się kocha - tak jak często nie doświadczyły tego własne dzieci - bo to odbicie własnego dzieciństwa, to uchylenie nieba naiwnym jeszcze i bezbronnym istotom z ich krwi.
Jeszcze jedna refleksja z tego spotkania. Przybyłe babcie i dziadkowie to jeszcze nie 50-latkowie, których kondycji i aparycji pozazdrościć mogliby syn i synowa. Nawet przybyłych żywotnych pradziadków można było uznać za dziadków, a nie za tych, którzy przyjechali świętować z potomkiem czwartego pokolenia.
Beata Mielczarska